Nie mieliśmy lepszego eventu od czasu ostatniego tak wyważonego.
Czyli bodajże od poprzedniego Feniksowego, bo następne już były w jakiś sposób skopane.
Chodzi o całokształt i o szczegóły, za wyjątkiem może tego ważnego szczegółu, czym od początku był Bażant oraz czym nagle się stał ten zwierzak za sprawą jego artefaktów. Z dnia na dzień stały się towarem chodliwym. Prawie jak artefakty do Miśków podczas miśkowego szaleństwa.
To jest pierwszy od dawna event, w którym nie można się czegoś nachapać!!
To jest też pierwszy event, w ogóle chyba, którego nie trzeba robić, a jedynie warto.
Mamy o co grać, niemal wszyscy, i nie ma tego gorączkowego szaleństwa, jakiś pętli i zadań z kosmosu dla nocnych marków.
Nawet skok na kasę jest w miarę nienachalny.
Być może wszystko to powstało przypadkiem, bo jednak gramy nie o nagrodę główną, a o artefakty. Chyba nie tak to planowali, ale przecież nie pierwszy raz coś wychodzi im trochę przypadkiem. W każdym razie tym razem nie wyszło im "tak jak zawsze", tylko wyszło nieźle. Nic to, że być może przypadkiem. Może szaleńcy z FoE już sobie poszli? I pozostał jeszcze jeden, któren spłodził Bażanta?
Na szczęście ktoś naprawił imprezę tą wymianą artefaktów.
A o to chodziło doświadczonym graczom gdy, mniej więcej od jesieni punktowali kilka kolejnych wymysłów zza Odry jako ewidentne strzały w stopę. Ile razy dawaliśmy na mszę żeby chociaż raz wyszło nieźle i z umiarem?
Te sześć artefaktów to optymalna ilość. Pewnie tyle bym sam zaplanował w tym evencie. Plus jeden w Przygodzie, czytaj: dwa nowe w Przygodzie.
Event ujdzie w tłoku i Przygoda przy okazji.