1. W ciągu dziesięciu lat mogliście wziąć udział w rozlicznych Wydarzeniach. Napisz nam w pięciu, lub więcej zdaniach, które Wydarzenie było dla Ciebie ulubionym i dlaczego?
Moja przygoda z Elvenar zaczęła się w marcu 2024 roku. Pierwszym wydarzeniem, eventem było "Błogosławieństwo Feniksa". Zapamiętałem je nie dlatego, że było pierwsze, choć zwykle te pierwsze razy zapadają w pamięć,
a dlatego, że jako zupełnie zielony gracz, dołączając w trakcie już trwającego eventu, działałem zupełnie po omacku. Ze wsparciem współgraczy jednak stosunkowo szybko załapałem o co chodzi "w eventach" i walczyłem i każdy możliwy do zdobycia artefakt. Jakże to wymowne gdy niedawno mieliśmy cykl iglicowy związany z Zielonym Feniksem, i do posiadanych już 6 artefaktów z tegoż pierwszego wydarzenia, w którym brałem udział, dołączył 1 artefakt z 6 iglic zrobionych w całości! Piękne to

Jednak chciałem napisać o innym wydarzeniu... Bardzo spodobały mi się piaszczyste grafiki Amunów, architektura budynków i sam event
"Wibrysy z przeszłości". Przede wszystkim dlatego, że mini gra w odkrywanie mapy pozwalała mi na większą sprawczość, dla mnie jest bardziej "miodna", niż prozaiczne losowanie skrzynek, przeskoki obręczy itp. A także dlatego, że był to pierwszy event podczas którego udało mi się zdobyć dedykowany avatar!, bardzo oryginalny, co dodaje smaku wspomnieniu. Od tego czasu polubiłem eventy polegające na odkrywaniu mapy

Bardzo bogata była także oferta budynków, nagród dnia w evencie. Mam wrażenie, że najfajniejsza, spośród wszystkich eventów, w których brałem udział.
2. Wyobraź sobie, że przyśniła Ci się Twoja ulubiona jednostka wojskowa. Napisz nam, co ciekawego powiedziała Ci na temat Gry (może jakieś ploteczki, a może kogo nie lubi z innych jednostek wojskowych?). Puśćcie wodzę fantazji i opiszcie to nam w kilku zdaniach.
Aelanthila spotkałem po drodze z ratusza do koszar. Przechadzał się po ulicach mojego młodego miasta. Nie tak dawno zleciłem budowę obozu najemników, by powiększyć szeregi armii. Bardzo liczyłem na obecność w niej zwiadowców. Może właśnie dlatego jego obecność na zatłoczonych uliczkach mojego miasta nie umknęła mojej uwadze. Chyba od razu mnie rozpoznał, uśmiechnął się, ukłonił z charakterystyczną dla zwiadowców gracją w ruchach i przywitał grzecznie. Zapytał czy nie zechcę mu towarzyszyć w drodze do tawerny. Bez chwili namysłu zgodziłem się, byłem ciekawy rozmowy, która, miałem nadzieję, umili wspólnie spędzony czas.
Aelanthil już po kilku pierwszych zdaniach rozmowy dał się trochę lepiej poznać. Mówił mało, ale jeśli już coś powiedział, to najczęściej z lekkim sarkazmem albo filozoficzną zadumą. Widać było, że lubi obserwować, nawet analizować i zna różne historie, o których, może, nikt nie powinien wiedzieć...
- Co sądzisz o Elvenarze - zapytałem bezpośrednio?
Zwinnym ruchem poprawił pelerynę i odpowiedział:
- Elvenar... Miejsce, gdzie miasto rośnie szybciej niż korzenie dębu, a ludzie budują budynki szybciej, niż zdążą nauczyć się do czego służą. Kiedyś myślałem, że jestem panem własnego losu. Potem odkryłem, że ktoś klika, gdzie mam iść, co mam robić. I że muszę wracać co jakiś czas do obozu. Ale muszę przyznać... jest w tym świecie coś urzekającego. Gdy patrzę na te rozwijające się miasta, rosnące drzewa wiedzy, mistyczne zaklęcia czy światło odbijające się od run... Czuję, że jesteśmy częścią czegoś większego. Choć przyznaję – z tą walutą premium... czasem myślę, że to nie diamenty a cierpliwość powinna być w tej grze walutą.
- Aelanthilu, jak to jest być Zwiadowcą w świecie Elvenar? - kontynuowałem rozmowę.
- Jak być cieniem w świecie światła? Jak tańczyć między kroplami rosy, nie zostawiając śladów? To właśnie praca zwiadowcy. Nikt ci nie dziękuje, bo nikt nie wie, że gdzieś tam byłeś. A jeśli wiedzą – to znaczy, że coś poszło źle.
- Czujesz się źle będąc postacią w grze?
- Cóż... Gdy po raz pierwszy poczułem, że coś lub ktoś kieruje moimi krokami, pomyślałem, że to klątwa. Potem zrozumiałem: jesteś dowódcą, władcą miasta. Jesteś oczami widzącymi ponad horyzontem. Wy gracze nazywacie to strategią. Dla mnie? To jak głos w głowie. Ale... uczciwie mówiąc? Robisz całkiem niezłą robotę.
- Co sądzisz o naszym mieście?
- Miasto... Dziwne pojęcie. Budujecie, przenosicie, sprzedajecie by zbudować lepiej. Dla mnie – prawdziwa architektura to las. Ale muszę przyznać – jest w tym mieście coś magicznego. Jeśli nie zapominasz zostawić miejsca dla drzew...
- Czy masz jakąś ulubioną jednostkę? - zapytałem.
- Spotykam się czasem z pewną akrobatką ostrzy (odpowiedział prawie szeptem). Nie mówi wiele – i dobrze. Ruchy lekkie jak tańczący dym, ale gdy trzeba... zamienia się w burzę. No i nie komentuje, gdy wracam zakrwawiony z misji. Choć żyje w innym mieście, mieście Elfów. Na szczęście są teleporty do sąsiednich miast w bractwie.
- Co sądzisz o bitwach w Elvenar?
- Za dużo wrzasku. Za mało precyzji. Ale są momenty, kiedy wszystko staje się czyste – jeden strzał, jeden ruch. To wtedy przypominam sobie, czemu to robię. Nie dla chwały. Dla równowagi.
- Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz w grze, co by to było? - zapytałem z ciekawością.
- Więcej misji, które wymagają czegoś więcej niż dostarcz, zbuduj, ulepsz. Czasem chciałbym dostać misję, która wymaga... zadania właściwego pytania. Ale wiem, to trudne. Zwłaszcza gdy wszystko opiera się na klikaniu...
- A gracz, czyli ja – co powinienem o tobie wiedzieć?
- Nie jestem pionkiem. Jestem ostrzem ukrytym w cieniu. Jeśli mnie dobrze poprowadzisz – otworzę ścieżki, których nie znasz. Ale jeśli mnie zignorujesz... cóż, wtedy może cię nie być tam, gdzie trzeba... kiedy trzeba.
Zadałem ostatnie już pytanie, bo powoli zbliżał się do miasta zmierzch, znak tego że trzeba dopilnować produkcji w manufakturach.
- Jaką radę dałbyś nowym graczom w Elvenarze?
- Nie spiesz się. Elvenar to nie wyścig – to ogród. Obserwuj. Ucz się. Nie bój się burzyć, żeby zbudować coś lepszego. I pamiętaj – każda jednostka, każdy budynek, każda decyzja… to część większego obrazu. Maluj go z rozwagą.