• Drogi czytelniku forum,

    Aby aktywnie korzystać z forum dołączając do dyskusji lub aby rozpocząć własną, potrzebujesz konta w grze. Następnie możesz ZAREJESTROWAĆ SIĘ TUTAJ!

Konkurs Walentynkowy 2017

  • Rozpoczynający wątek DeletedUser626
  • Data rozpoczęcia
Status
Zamknięty.

DeletedUser626

Guest
v2017.png

Oto romantyczna historia Burukbraka Koniogrzmota, syna Wumanoka Smokożercy, oraz wdzięcznej i łagodnej Gaelagil Riverrun z północnego lasu. Dawno, dawno temu…

Zadanie:
Opowiedz romantyczną historię powyższej pary.

Nagroda: 100 Diamentów za każde poprawne zgłoszenie.

Zasady:
1. Należy zgłosić się w tym temacie umieszczając rozwiązanie zadania.
2. Historia powinna składać się z przynajmniej 75 słów.
3. Konkurs trwa do 14.02.2017 do 23:59.
4. Każdy Gracz zgłosić może się tylko raz.
5. Zgłoszenie nie może łamać zasad forum.
6. Podanie listy zwycięzców nastąpi w ciągu 7 dni od daty zakończenia konkursu.

Pozdrawiamy i życzymy powodzenia,
Wasz Kochający Elvenar Team

UWAGA: Wiadomości będą ukryte do czasu zakończenia konkursu.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser1487

Guest
Oto romantyczna historia Burukbraka Koniogrzmota, syna Wumanoka Smokożercy, oraz wdzięcznej i łagodnej Gaelagil Riverrun z północnego lasu. Dawno, dawno temu gdy w północnym lesie zaczęła nadchodzić wiosna Gaelagil'a postanowiła wybrać się na wiosenny spacer i skorzystać z uroków i darów lasu. Ciesząc się wiosennym słońcem i rześkim powietrzem zbierała piękne kwiaty do swojej chatki. Tak wędrując zapuściła się w strony lasu którego nie znała i szczerze mówiąc zawsze unikała. Było to miejsce ponure, mocno zarośnięte a promienie słońca rzadko tu docierały. Gdy Gaelagil'a uświadomiła sobie gdzie się znajduję trochę się zlękła lecz jej wzrok przyciągnął jeden jedyny promyk słońca, za którym postanowiła podążyć. Przedzierając się przez gęsty las dotarła na skraj przepięknej polany,która zdawała się jej być zupełnie innym światem. Przed nią rozwijał się przepiękny krajobraz skromna chatka otoczona przepięknymi roślinami, których nawet nie znała, cudowny wodospad kończący się w szmaragdowym oczku. Nie mogła nacieszyć oczu cudownym widokiem, gdy zorientowała się że nie jest tu sama. Postanowiła podejść i się przywitać z nieznajomym, chciała się dowiedzieć co to za miejsce. Lecz nieznajomy był szybszy i już stał koło niej. Burukbrak wyjaśnił Gaelagil, że to jego polana i właśnie szykował smoka do lotu. Gaelagil nie mogła oderwać oczu od otaczającego jej świata i czarującego młodzieńca oraz do smoka. Burukbrak zaproponował dziewczynie lot smokiem, miał nadzieję spędzić z nią więcej czasu oczarowała go swoją urodą i nie chciał aby wracała do domu. Następnego dnia Gaelagil z samego świtu wyruszyła na polanę gdzie czekał już na nią Burukbrak i tak kilka dni z kolei. Nie mogła przestać myśleć o nowo poznanym Burukbraku oraz jego polanie. Po kilku tygodniach Burukbrak wyznał miłość pięknej Gaelagil i poprosił żeby z nim została. Gaelagil była zachwycona propozycją, nie dość że też w jej sercu wykuło uczucie do Burukbraka to nie wyobrażała sobie już życia w innym miejscu. I od tej pory żyli na przepięknej polanie, która wydawała się dla Gaelagil jak kraina z innej bajki. Burukbrak znalazł swoją miłość i żyli długo i szczęśliwie.
 

DeletedUser967

Guest
Nasza historia zaczyna się od pragnień… Istnieją różne pragnienia, różne cele i marzenia. Chęć zdobycia góry złota, łaknienie bycia autorytetem, kimś sławnym, mądrym, żądza zdobycia sławy i poklasku i wreszcie – tęsknota za byciem częścią czyjejś duszy…


Zanim na scenę wejdą nasi bohaterowie pozwólmy im doświadczyć tragedii, tak by docenili to co mają, by byli wdzięczni losowi za te okruchy szczęśliwych wspomnień dni, obrazów, rozmów, śmiechów, dźwięków, zapachów, których nic i nikt nie będzie w stanie im wymazać z pamięci…


Wojna. Śmierć. Trup obok trupa. Roztrzaskane twarze, poucinane ręce, strzały wystające z oczodołów. Kwilenie niedobitków i zaraz urwany wrzask gdy orkowy topór dokonywał dzieła oddzielając, niegdyś piękne oblicze elfa od reszty ciała. Taki obraz widział tryumfujący wódz orków Burukbrak Koniogrzmot, syn Wumanoka Smokożercy. Żałował każdej śmierci swojego pobratymca, ale liczył się tylko zwycięzca. Burukbrak nagle odwrócił się poruszony dziwnym dźwiękiem. Zobaczył szarżującą na niego elfkę dzierżącą w dłoni sztylet. Dostrzegł szaleństwo i jakąś nutę desperacji w jej pięknych oczach. Wstrząsnął nim dreszcz. Nigdy nie widział tak cudownej istoty, a bądź co bądź parę ładnych elfich buziek już obił. Zapragnął ją mieć tylko dla siebie. W zakamarkach jego duszy odezwały się zdziwaczałe nuty. Uświadomił sobie, że ma już dosyć tych brutalnych, niechlujnych i wątpliwej czystości ogrzyc ze swojego plemienia. Zapragnął… piękna…


Gaelagil Riverrun z Północnego Lasu w przebłysku ostatniej szansy postanowiła unicestwić tego chodzącego robaka, który przyniósł śmierć jej społeczności. Sama cudem przetrwała bitwę ukrywając się za ciałem swojego martwego kompana. Gaelagil Riverrun nie miała nic do stracenia. Szarpnęła za rzemyk przyczepiony do pasa zrywając sztylet. Zaczęła biec w stronę wodza orków. Przeskakiwała kolejne trupy orków i elfów. Wtem… osłupiała… Zobaczyła zalane łzami oczy orka. Zobaczyła jego wykrzywioną w cierpieniu twarz. Opadła na kolana z bezsilności… Cały gniew uszedł wraz z głębokim wydechem. „To nie jego wina” – pomyślała. „Jesteśmy tak samo winni jak oni”.


Burukbrak Koniogrzmot, syn Wumanoka Smokożercy podszedł do tej słabej, eterycznej elfki. Wziął ją na ręce. Ostatnie krople łez spadły na jej piękne niby utkane z liści i trawy włosy, na jej urokliwe, delikatne lico. Elfka otworzyła oczy. Zobaczyła pięknie brzydką twarz. Poczuła jego muskularne, zdecydowane ramiona. Obudziły się w niej dawno gaszone pragnienia. Znowu zamarzyła o kimś kto ją będzie pożądał, a nie tylko do niej wzdychał jak te zniewieściałe elfy. Załaknęła kogoś kto będzie mocarny, silny, krzepki, mocny. Kogoś, kto da jej to wszystko czego nie mogła doświadczyć od współplemieńców…


Trwali tak chwilę, badając siebie wzrokiem, węchem, dotykiem. W duszach tkwiło im współczucie do siebie nawzajem i do tych wszystkich co tu leżą wokół nich.

- Ucieknijmy! Zabierz mnie stąd! – krzyknęła Gaelagil Riverrun z Północnego Lasu, jednocześnie decydując się na to co nieznane.

I Burukbrak Koniogrzmot nienawykły do wykonywania rozkazów pobiegł trzymając w rękach elfkę. Za sobą zostawili stosy trupów i resztę oddziałów orków zajmujących się grabieniem zwłok. Burukbrak biegł dalej i dalej i dalej… Pozostawiając na polu bitwy starego samego siebie, swoje bogactwo, swoja pozycję, swoje ideały i rodząc się na nowo dla tego subtelnego piękna, które trzymał teraz na rękach.


W tym obrazie zniszczenia zdołało się jednak urodzić coś pięknego, coś co jak się później okazało przetrwało setki lat – miłość!
 

DeletedUser1470

Guest
Dnia pewnego w pięknym lesie rozpoczela sie historia
dama zacna Gaelagil pokochala orka
pewnej nocy w krzakach lasu
narobiło sie halasu
ork Koniogrzmot wpadł na pomysł
by poszukać sobie żony
wzioł swą pałe, kolcem nabił
by bażanty jakies zabił
da kobiecie swego serca
najzacniejsze swe trofea
lecz na łowach mu nie poszło
juz na rzece złamał wiosło
był zmuszony łódź zostawić
"na piechote bede łazić:/ "
wtem zobaczył pięne dziewcze
i juz podskoczylo serce
ale ona wciąz płakała,
w pogotuwiu była pała...
mysli sobie : "upoluje,
dam dziewczynie, ugotuje"
łzy futerkiem zwirza otrze
i zakocha sie w tym ogrze.
Zwierza ubic sie udało
lecz dziewczynie było mało,
cos nowego chciała, wiecie
bo to elfka byla przecież...
"zabij smoka" powiedziała
i tym orka załamała.
No to wzioł swą pałę twardą
by sprostać zadaniu hardo,
poszedl w strone gluchej dziczy
aby szukać swej zdobyczy.
Spotkal smoka, miła bestia,
ale to milosci kwestia!
wiec wyciągnoł swą gożałe
by ze smokiem złapać sztame:D
smok polubił Koniogrzmota
i go w słusznej sprawie poparł,
dał mu łuskę swoją, jedną
"tej dziewczynie daj na pewno"
ta uwierzy ze go zabił
bedzie sie w rozkoszy plawił
jak pomyslał tak tez zrobi
król wesele wnet wystawi
i tak miłosc bedzie trwała
a wilk syty i owca cała..:)
 

DeletedUser1515

Guest
Za górami za lasami tuż na skraju przy ruczaju był sobie gród Hollyweed.
Książę Burukbrak Koniogrzmot, syna Wumanoka Smokożercy, ork wielki i silny jak tur a jego męskości nie oparła się żadna z tamtejszych cór.
Książę Burukbrak rządził niepodzielnie przez sześć roków samodzielnie...Lecz samotność zawitała w życiu Księcia Burubraka.
Pewnej nocy po niedzieli, orszak Panny wdzięcznej i łagodnej Gaelagil Riverrun z północnego lasu zbliżał się do bram Księcia Burubraka w gościnę.
Gdy książę Burukbrak ujrzał wdzięki Gaelagil Riverrun - był gotów stoczyć każdą walkę o względy jej.
Gdy Panna Gaelagil Riverrun spojrzała na księcia , który stał przed nią w całej dwornej krasie... wciągnęła brzuch by eksponować swój piękny biust i zakochała się nieprzytomnie widząc przystojnego księcia.
Gdy książę Burukbrak zaprosił ją na komnaty ona wdzięcząc się parła do mariażu poprzez konsumpcję cielesną i oznajmiła, że zdecydowała się dopełnić małżeństwa z księciem Burukbrakiem.
Historia ta kończy się happy-endem bo książę Burukbrak Koniogrzmot był wielki pod każdym względem :)
 

DeletedUser707

Guest
Smok Bambarin porwał piękną, łagodną Gaelagil Riverrun z północnego lasu, zabierając ja do swojej jaskini gdzieś w podziemiach Elvenaru. Dowiedziawszy się o tym król Elvenaru Wumanok Smokożerca, natychmiast wysłał swojego syna Burukbraka Koniogrzmota, aby odnalazł ukochana. Młody książę udał się na wyprawę w nieznane miejsca swego królestwa. I tak odwiedził kopalnie krasnoludów, piękne pola kwiatowe wróżek, podziemia okrutnych i niebezpiecznych orków i goblinów, aż w końcu dotarł do krainy maną płynącej, by prosić leśne elfy o pomoc w uwolnieniu swej ukochanej. Po przekroczeniu nieznanej krainy czarodziejów dotarł do jaskini smoka, złożywszy mu mane w ofierze odzyskał swa ukochaną, z która żył długo i szczęśliwie.
 

DeletedUser1520

Guest
Oto romantyczna historia Burukbraka Koniogrzmota, syna Wumanoka Smokożercy, oraz wdzięcznej i łagodnej Gaelagil Riverrun z północnego lasu. Dawno, dawno temu…

To prawdopodobnie najbardziej romantyczna historia, jaką dzisiaj poznacie, przywracająca wiarę w prawdziwą miłość aż do samej śmierci.
Kiedy Burukbrak Koniogrzmot i Gaelagil Riverrun poznali się, byli jeszcze nastolatkami. Zaczęli się spotykać w 1740 roku i od tamtej pory byli nierozłączni. W 1744 roku, tuż po tym, kiedy Kenneth skończył 21 lat, biorą szalony ślub.

A było to tak:
Okłamali rodziców, że jadą na wycieczkę do Winyandor, żeby odwiedzić starego magika. Udali się do sądu mając w kieszeni tylko 5 dolarów. Ledwo im wystarczyło, żeby uiścić opłatę wysokości 2 dolarów. To była środa, 20 lutego 1744 roku, na dwa dni przed tym jak Burukbrak osiągnął wystarczający wiek, żeby móc legalnie wziąć ślub.

Wielka miłość z latami nie malała. Para ani jednej nocy nie przespała osobno, do samego końca każdego ranka przy śniadaniu trzymała się za ręce. Gaelagil szybko zaszła w pierwszą ciążę. Małżeństwo doczekało się ośmiorga dzieci.

Opieka nad ósemką dzieci nie była łatwa, ale oboje byli pełni entuzjazmu. Oboje pracowali i nie bali się dodatkowych obowiązków.
Burukbrak
pracował jako cieśla, był myśliwym, nauczycielem w szkółce niedzielnej i członkiem zarządu w lokalnym ratuszu.

Dzieci wspominały, że wracał z jednej pracy, łapał godzinę lub dwie snu, a następnie wychodził do drugiej pracy. Nie było też niczym niezwykłym, gdy wychodził w nocy pomóc komuś, kto potrzebował hydraulika. Były takie dni, że nie spał.
Gaelagil
zajmowała się sprzątaniem i gotowaniem nie tylko dla swojej rodziny, ale także dla rodzin sąsiadów.

Zmieniała nawet pieluchy dzieciom sąsiadów.
Również i ona uczyła w szkółce niedzielnej. W 1783 roku Burukbrak przeszedł na emeryturę. Małżeństwo mogło sobie wreszcie pozwolić na oddanie swojej niezrealizowanej dotąd pasji: zwiedzili wszystkie światy Elvenar.


Niecałe 3 lata temu Burukbrak zaczął się skarżyć na problemy z krążeniem, konieczna była amputacja nogi. Jego najtroskliwszą opiekunką stała się właśnie Gaelagil. Dopiero 3 tygodnie przed śmiercią stała się zbyt słaba, żeby dbać o męża.

Była tak słaba, że trudno jej było cokolwiek zrobić, jednak przesuwając swój balkonik, nadal podawała mu wodę.
Żeby być blisko ukochanego męża, Gaelagil zaczęła spać obok na kanapie. Para ani jednej nocy nie przespała oddzielnie. Gdy kiedyś na promie otrzymali piętrowe łóżka, oboje spali na dolnej pryczy, nie chcąc nawet jednej nocy spędzić bez siebie. Kiedy Gaelagil również podupadła na zdrowiu, Burukbrak z trudem ukrywał przed nią swój ból.

Trzymał ją za rękę, ale głowę spuszczał w dół, bo nie mógł znieść myśli, że ona zobaczy jego ból.
Gaelagil Riverrun
zmarła 12 kwietnia.

12 godzin po śmierci Gaelagil, Burukbrak spojrzał na swoje dzieci i powiedział: "Mama nie żyje". Szybko sam zaczął niknąć w oczach i otoczony przez 24 najbliższych członków rodziny, zmarł w niedzielę rano.
Był gotowy. Po prostu nie chciał zostawić jej samej.
 

DeletedUser428

Guest
Oto romantyczna historia Burukbraka Koniogrzmota, syna Wumanoka Smokożercy, oraz wdzięcznej i łagodnej Gaelagil Riverrun z północnego lasu.

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami żyło królestwo Orków, a nieopodal królestwo Elfów. Orkowie nie cechowali się dużą sympatią wobec innych, jednak wśród nich zachował się jeden osobnik, który był wyjątkowo miły. Gdy pewnego razu Orkowie zorganizowali atak na Elfy jeden Ork ujrzał przepiękną córkę króla Elfów i się w niej zakochał. Podczas drugiego ataku Orków Burukbrak postanowił porozmawiać z księżniczką, ale ona w obawie, że ma złe zamiary podjęła walkę z nim. Burukbrak widział, że księżniczka jest wyjątkowo silna, jednak nie chciał z nią wygrać, ponieważ bardzo zależało na rozmowie z nią. Gdy odgłosy walki ucichły, wojownicy i rodzina królewska Elfów udały się powrotem do zamku. Burukbrak śledził ich z bezpiecznej odległości, a gdy był pewien, że Gaelagil jest sama w swej komnacie, a żaden ze strażników mu nie zagraża wspiął się na jej balon i zapukał. W pierwszej chwili księżniczka już chciała wołać straże, jednak postanowiła dać szansę wytłumaczenia się Okowi. Powiedział jej co do niej czuje, okazało się, iż księżniczka również odwzajemniała te uczucie, tylko na początku bała się co powie jej ojciec. Zakochani postanowili postawić się swoim rodom. Udało im się zjednoczyć królestwa i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. KONIEC
 

DeletedUser772

Guest
Dawno, dawno temu, gdy Leśne Elfy przybyły do Elvenar, aby podzielić się swoją wiedzę z ludźmi i zwykłymi elfami, wraz z nimi przybyła piękna i łagodna Gaelagil Riverrun. Uwielbiała ona długie spacery w świetle księżyca. Pewnego dnia zawędrowała aż do małego wodospadu. Zachwycając się pięknem opadającej kaskadą wody dostrzegła niecodzienny widok – niedaleko wodospadu były jaskinie, a z jednej wychylała się jakaś głowa… głowa orka? Gaelagil wystraszyła się, gdyż nikt z tej rasy nie miał prawa już przebywać w Elvenar! Zostali przecież wygnani! Oblicze orka jednak było tak smutne, że mimo lęku Gaelagil, dobra i litościwa duszyczka, zbliżyła się. Ork był spokojny i chyba nawet się smutno uśmiechnął. Gdy Gaelagil zbliżyła się, ork przemówił:

- Witaj, Pani. Jestem Burukbrak Koniogrzmot, syn Wumanoka Smokożercy. Nie zrobię Ci krzywdy. Zostałem tutaj sam, gdyż wszyscy moi bracia przeszli przez portal, a ja… Mnie portal nie przepuścił.

Gaelagil opuścił lęk. Wyczuwała, że mówił prawdę. Usiadła obok Burukbraka i zaczęła z nim rozmowę. Rozmawiali tak wiele godzin aż do świtu – wówczas Gaelagil musiała wrócić do domu, ale wróciła do orka następnego dnia i następnego… Z czasem wbrew wszelkim przeciwnościom Leśna Elfka zakochała się z wzajemnością w orku, a gdy pierwszy raz odważyła się pocałować Burukbraka, ten zniknął otoczony tajemniczą maną, by po chwili jawić się jako Leśny Elf – mana zareagowała na największe pragnienie jego serca. Odtąd nic już nie mogło zakochanym stanąć na drodze ich szczęścia i miłości.
 

DeletedUser1283

Guest
Burukbraka Koniogrzmota, syna Wumanoka Smokożercy, oraz wdzięcznej i łagodnej Gaelagil Riverrun z północnego lasu. Dawno, dawno temu…

w piękny słoneczny poranek Gaelagil Riverrun szła do strumyka po dzban świeżej chłodnej wody jak zwykła to robić od dziecięcych lat. Uwielbiała ten rześki podmuch wiatru który otulał jej twarz i rozwiewał włosy gdy nachylała się nad wodą. Jednak ten dzień był inny niż zwykle. Ptaki nie śpiewały, a zające podchodzące do strumyka by się napić szybko uciekały w popłochu. Gaelagil mimo swej delikatności i bezbronności postanowiła sprawdzić co się kryje na brzegu, w końcu jest tylko kobietą, a te ciekawość mają w naturze :)
Powolutku, krok za krokiem zbliżała się do owego miejsca, aż ujrzała kawał futra dryfującego bezwładnie na powierzchni wody. Odrzuciła dzban na bok i szybko ruszyła do wody pomóc biednej istocie. Ciągła, ciągła i ciągła... Z oporem ale wytrwale wyciągała włochatą istotę coraz to bardziej na brzeg. Zwierzęta widząc nieudolne próby Gaelagil ruszyły jej z pomocą. Krew z nosa płynie szybciej ale w końcu udało się !!
Po szybkiej reanimacji przybysz odzyskał przytomność. Zagubiony, nie wiedząc gdzie jest i co się stało odruchowo w obronie odepchnął swoją wybawicielkę. Zaraz potem dostrzegł jej piękno i przyjemne ciepło ogarneło jego serce. I w taki oto sposób los połączył drogę dwoje kochanków w jedną :p
 

DeletedUser382

Guest
Oto romantyczna historia Burukbraka Koniogrzmota, syna Wumanoka Smokożercy, oraz wdzięcznej i łagodnej Gaelagil Riverrun z północnego lasu.

Dawno, dawno temu…a właściwie to nie tak dawno bo wczoraj, właśnie skończyłem ostatnią walkę w turnieju, wylogowałem się z mojego kochanego Elvenara i usłyszałem zdecydowane wołanie :

- Buruku…

Oho , sądząc po tonie głosu mojej Gaeli zanosiło się na coś poważnego.

- czy pamiętasz, że obiecałeś mi dziś pomóc przy przesadzaniu kwiatków?

Wraz z głosem w drzwiach izby ukazała się moja śliczna Gaelagil i spojrzała na mnie swoimi sarnimi oczętami . Nie byłem w stanie zaprotestować , że to miało być za tydzień , wszystko we mnie zmiękło (no może nie wszystko ale to nieistotny szczegół) i posłusznie podążyłem za moim szczęściem do kuchni .

-wyjmij kwiatki a ja posadzę do doniczek – szybką instrukcją pokierowała moim dalszym losem. Uwalniając różnokolorowe cuda z ich przyciasnych doniczek (nazw to pewnie nawet smok Mlekopij by nie spamiętał) , kątem oka dostrzegłem znajomy widok . Moja cudowna Gaelagil sypała ziemię do donic i swoimi zręcznymi paluszkami robiła w ziemi dołek na kwiatki. I w tym momencie przed oczyma stanęła mi zeszłoroczna awanturka przy takim samym przesadzaniu chyba petunii (nie jestem pewny , szybciej bym odróżnił smoka szablozębnego od smoka owczojada). Wiedziałem ze musze być bardzo delikatny.

-Kochanie ten dołek jest do kitu – zacząłem delikatnie , tak mi się przynajmniej wydawało. Niestety chyba nie było to delikatne bo na czole mojej Gaeli pojawiła się pierwsza zmarszczka a cudowne usteczka jakoś tak dziwnie …. – Buruku , jestem po dwóch szkoleniach gospodyń na podgrodziu i wiem bardzo dobrze jak się to robi! – pokornie milczałem i podałem pierwszy kwiatek do posadzenia.

Niestety , jak przewidziałem kwiatek nie chciał wejść na przygotowane miejsce.

- Kochanie trzeba zrobić dziurkę w kształcie walca a nie stożka to wtedy wejdzie… nie zdążyłem dokończyć technicznego wywodu bo moja przecudna Gaelagil zaszlochała i rzuciwszy przed trzaśnięciem drzwiami „ty zawsze zrobisz ze mnie idiotkę” zostawiła mnie z całym bałaganem .

Pokornie skończyłem sam przesadzanie , posprzątałem i wtedy jakiś cudem w drzwiach jak poranne słoneczko pojawił się mój promyczek .

- dobrze, ze skończyłeś bo trzeba osiodłać rumaki i jechać do krawcowej , przymiarka czeka… jak by nic się nie stało ćwierkała moja Gaelgil. Domyślacie się co było dalej …. Dzień jak co dzień ….

Wieczorem, gdy znużony zasypiałem u boku mojej cudnej Gaelgil przez chwilę zakiełkowała jakaś myśl o męskiej godności , czy czymś takim ale szybko pochłonęła ją fala błogiej przyjemności wtulonej w moje ramiona…..
 

DeletedUser1537

Guest
Dawno, dawno temu w starożytnym świecie baśni i fantasy zwanym Elvenar, egzystowało wspólnie wiele nietuzinkowych ras. Od silnych acz prymitywnych orków zamieszkujących tradycyjnie szałasy i lepianki, poprzez prostych i logicznie myślących ludzi żyjących w kamienicach, aż po pięknych, rządzących krainą wyobraźni - elfów, zamieszkałych w domostwach harmonijnie związanych z naturą. W tamtych czasach niezbyt często spotykane były pary mieszane - sposób życia, poglądy na świat i temperament poszczególnych ras częściej doprowadzały do wojen niż sojuszy. Mimo wszystko Los bywa przewrotny, a tego pamiętnego dnia postanowił wdziać jedwabne pantalony odwagi, lateksową zbroje bezczelności (i niemniej ważne czerwone trzewiki szybkiego.. odwrotu) i na złość bogom zeswatać wdzięczną i łagodną elfią księżniczką - Gaelagil Riverrun z północnego lasu z nadzwyczaj bystrym (jak na standardy orków) generałem orków - Burukbrakiem Koniogrzmotem, synem Wumanoka Smokożercy.
Północny las - wysokie i smukłe sosny, chylące swe korony w dystyngowanych ukłonach podczas najlżejszych podmuchów wiatru, lekko wilgotna ziema - efekt już stopniałego śniegu, odgłosy różnych zwierząt leśnych, budzących się ze snu po srogiej zimie. To właśnie przez ten zakątek mimo sporej postury, bezszelestnie skradał się Burukbrak. Godzinny wypad w poszukiwaniu najbliższej zamieszkałej osady - zaczynał dawać mu się powoli we znaki.. na dodatek wpadnięcie w umiejętnie zastawioną pułapkę pozbawiło go ostatnich zapasów wody. Przemycie i opatrzecie rany tylko nieznacznie go spowolniło, za to pragnienie przybierało na sile.. wtem usłyszał cudowny dźwięk, krystalicznie czysty jak nurt górskiego strumyka, a jednocześnie niebywale delikatny. Raptownie przystanął, zamknął oczy i wsłuchiwał się w syreni śpiew. - Co za istota tak pięknie śpiewa? - zamyślił się i po chwili już podjął decyzje - trzeba to sprawdzić. Ruszył w drogę, podążając za niezwykłym głosem.
W tym samym czasie, hen, hen wysoko.. Los przebywał wysoko w chmurach, próbując nakłonić tudzież nagiąć (przy pomocy wysoko-procentowych trunków) do swojej woli szeregowca z zastępu kupidynów. Robota szła mu opornie, kupid się opierał - zarówno Losowi, jak i procentom. - Nie ma szans Losie, to wyjątowo precyzyjna robota. - Kolejny raz tłumaczył typowi. - Nie mogę sobie od tak dobierać klientów, takie są zasady. Latam po świecie ze stosowną listą, znajduje dwójkę delikwentów, strzelam do nich ze strzał Amora i dopiero wtedy mogę przyklepać konktrakt. - Po raz kolejny powtórzył, dopił napitek, chwycił sprzęt i zaczął się żegnać. - Komu w de, temu w ce, Ave!. Zdumiony Los patrzył jak kupidyn zeskakuje ze stołka, robi trzy kroki, po czym.. pada na twarz. - Oho! - Krzyknął Los. - A wyglądał na odpornego.. no cóż, widocznie poszło mu w nogi. - Rozważał wnikliwie szkodliwość alkoholu. - Hmm.. trudno - sapnął. - Nie chcą się dać przekabacić to namieszam osobiście. - Zadecydował, po czym pomógł wstać zacnemu towarzyszowi - Niby pomóc nie pomógł, ale kumpla w potrzebie nie zostawię - Rzekł, pomógł kupidowi pozbierać się do kupy i odprowadził go na chatę..
Tymczasem kilkset metrów poniżej.. na obrzeżach Północnego Lasu, eteryczna postać pląsała po łące, śpiewając poruszającą (nawet kamienne serca) balladę o miłości walecznego rycerza do pięknej i mądrej księżniczki. Jasne włosy koloru pszenicy rozświetlały jej bladą cerę, duże, okrągłe oczy w kolorze lilii wodnej schowane za wachlarzem długich rzęs patrzyły w zachwycie na otaczający je świat. Bladoróżowe, pełne usta płynęły w takt epickiej melodii.
Nieopodal, za rozległym bukiem, schowany Burburak przyglądał się cudnemu stworzeniu. Jednakże nie on jeden podziwiał wdzięki elfiej księżniczki - parę drzew dalej, przed wzrokiem królewny uciekał elfi książę. Piękny młodzieniec, ceniący wybitnie sztukę i kulturę swego rodu, obserwował wdzięczną elfkę..
I na ten właśnie moment czekał czający się wśród koron drzew Generał Kupidyn <3.
- Księżniczka jest, Farenyll - elfi dworzanin także, zacieramy ręce i bierzemy się do roboty. Odznaczył daną pozycję na liście do odstrzału i podśpiewując począł się przygotowywać do strzału - Caaan you feeeel the looove tonight (toniiight).. . Wycelował, napiął cięciwę i wypuścił. - Udało się! - ucieszony zakrzyknął widząc jak strzała godzi niczego nieświadomą księżniczkę. *Strzały Amora nie powodują bólu, baa cel nawet ich nie czuje.*
- No to jeden - zero dla mnie - uśmiechnął się pod nosem, wycelował w elfiego młodzieńca, napiął cięciwę i wypuścił strzałę.. Na ten moment czekał Los, który również nie omieszkał się skitrać przed resztą towarzystwa, a przede wszystkim - skrzętnie ukrywając swą obecność przed Kupidynem. W tym samym momencie - rzucił przygotowanym za wczasu kamulcem, zmieniając tor lotu strzały Amora.
A kupidyn..- Pff.. - prychnął ponuro patrząc jak strzała zbacza z kursu i wbija się w d.. duuży pośladek Burukbraka Koniogrzmota.
- Jaki sprzęt, takie efekty. - podsumował "swoją" pomyłkę.
- Co oni sobie wyobrażają - mrukliwym głosem zaczął psioczyć i złorzeczyć.. - Kołczan to pamięta jeszcze poprzednią erę, w skrzydłach połowa piór odfrunęła w siną dal, a strzały... niby ostre, ale co z tego jak bez atestu? - Skrzywił się nieznacznie i kontynuował swój monolog. - A jaki halny! Kto to widział, żeby pracować w takich warunkach! Niech nie spodziewają się wybitnych wyników! - nagle jego twarz rozświetlił promyk nadziei - W sumie.. - zamyślił się, pocierając palcami podbródek. - Księżniczka miała się zakochać? Miała. W księciu? No w księciu. A taki generał to niby nie książę? - toż to przecież pierworodny wodza! Książę z pewnością, tylko u nich to się inaczej nazywa! - klepnął się w czoło Kupidyn. - Czyli znakiem tego misja wykonana - uśmiechnął się nonszelancko i fałszywie pogwizdując odleciał ku kolejnym wyzwaniom.. A Los - tylko uśmiechnął się z przekąsem.
W tym momencie jakby za dotykiem czarodziejskiej różczki, przedzierając się wzrokiem przez gęstwiny - dostrzegli sie wzajemnie. Nieco zaskoczeni swym widokiem, ale odczuwający dziwne uderzenie gorąca i delikatne łaskotanie - jak gdyby miriady motyli trzepotało delikatnie pod ich sercami. Taki właśnie był początek legendarnej miłości Gaelagil Riverrun i - Burukbraka Koniogrzmota, a o szczegółach ich płomiennego uczucia opowieści i pieśni zna li każdy bard i ministrel w pięknym świecie Elvenar. Może nawet jeden z nich zagości również w Twym Królestwie? Wyciskając łzy z niewieścich serc i krusząc lodowe serca surowych mężów swą emocjonującą balladą...
 

Hassano

Łucznik
Każdy z nas wie jak zakochują się orkowie. W momencie gdy trafi ich strzała Amora szukają największego, najładniejszego kamienia jaki jest w tej chwili w okolicy by cisnąć nim w głowę swojej wybranki. Jeżeli tą zamroczy to jest duże prawdopodobieństwo, że odwzajemni uczucie. Najlepiej jednak by straciła przytomność… W momencie gdy przez las przechadzał się Buruk, napotkał ją, swą wybrankę. Tak piękną elfkę, że aż brakło mu tchu. Jak trzaśnięty piorunem miłości Buruk nie mógł zebrać myśli. Czy wybrać największy, najpiękniejszy kamień czy jak człowiek „wziąć zagadać”. Ten leśny głupek tylko się gapił. W końcu jednak jego orkowa natura zwyciężyła i znalazł u stóp kamień (potraktował to jak Boży znak) i cisnął nim w głowę Gaelagil. Jej reakcja nie była jednak taka jak mógł w snach podejrzewać. Gdy ruszyła na niego z impetem nie wiedział za które drzewo się schować i stał dalej w miejscu jak ten kołek. Ta historia zaczyna się od awantury. Dzikiej awantury. A mieszkańcy lasu do dziś wspominają ten dzień. Na całe szczęście Buruk stracił w walce słuch na jedno ucho. Rażony miłością do niej postanowił, że przeprosi swoją wybrankę. Przynosił pod jej drzwi kamienie. Gdy to nie przynosiło skutków przerzucił się na polne kwiaty. Gaelagil nie wiedziała o co Burukowi chodzi. Przecież nie pasowali do siebie! Ona piękna i dostojna, bardzo mroczna. A on?! ORK! To nigdy nie mogło się udać. Jednak jej serce stopniowo otwierało się dla niego. Pewnego wieczoru gdy znów Buruk zostawiał na jej ganku jakieś znalezione pod pieczarą chwasty ona otworzyła drzwi. I znów stał oczarowany i wydusił z siebie tylko YMKH. Zaprosiła go na herbatę. Buruk nie znał zwyczajów, nie wiedział ile cukru wsypać, jak tę herbatę pić, nie wspominając o tym jak zbudować zdanie by posiadało podmiot i orzeczenie w odpowiednich miejscach. Coś jednak tknęło Gaelagil i zaczęli rozmawiać o stoczonych bitwach. W tym się odnaleźli. Zauważyła, że to ich łączy. Wiedziała już, że fizycznie może na nim polegać. Nie wiedziała czemu pociąga ją jego nieokrzesaność. Rozmawiali całą noc. Potem kolejny dzień, następną noc. Pomimo wielu początkowych różnic zobaczyła jak wiele ich łączy. Już nie wyobrażała sobie nocy bez rozmów z nim. Już zauważyła, że gotuje na kolację jego ulubione danie (od tak, odruchowo). Zauważyła też, że głupio się uśmiecha…. W przeciągu kilku tygodni Buruk dokonał niemożliwego – rozkochał w sobie Gaelagil. Byli niezwykłą parą w całym świecie Elvenar. Lecz oni w głębi serc wiedzieli, że powierzchowne różnice które nie odpowiadają światu są niczym w porównaniu z tym co czują. I teraz nadszedł czas próby ich serc. Nie jest to bajka, która kończy się wesołym zakończeniem. Do świata Elvenar wkraczają smoki. Groźne i niebezpieczne. Ich miłość do walki połączy ich serca jeszcze mocniej. A perspektywa walki ramię w ramie uskrzydli bardziej niż skrzydła nie jednego smoka. Drżyjcie więc wszyscy, którzy wystąpicie przeciwko tej parze!
 

DeletedUser1539

Guest
Historia Burukbraka Koniogrzmota i Gaelagil Riverrun

Ork Burukbrak był pierworodnym i najsilniejszym z synów Wumanoka Smokożercy i jego żony Kungildy Dusicielki (robiła dobre duszone mięso). Jego przydomek „Koniogrzmot” wziął się stąd, iż będąc dziecięciem lubił bawić się dziadkową maczugą i pewnego razu przypadkiem jednym grzmotnięciem ubił konia, którego zresztą jego matka zaraz przerobiła na snackhorsy, które rodzina zjadła na obiad razem ze stekami z raptorów i żeberkami z trinoceratopsa. Oczywiście wszystko polane sosem z grzybków halucynogenków.

Na takiej diecie nie mógł wyrosnąć nikt inny jak wielki wojownik, krwiożerczy i nieustraszony w boju.

Pewnego razu Burukbrak w czasie jednej z wypraw łupieżczych szedł przez las snując plany swoich przyszłych podbojów. Wtem ujrzał prześliczną elfkę Gaelagil która zbierała owoce dla swoich pobratymców podśpiewując przy tym. Naraz zdała mu się ona piękniejszą niźli wszystko co do tej pory widział a jej śmiech był dźwięczny niczym brzęk najprzedniejszego unurskiego kryształu. Młoda elfka zdawała się być zaciekawiona przybyszem i zupełnie niezrażona jego brakiem manier. Choć była znacznego rodu, zbyła jego pytania stwierdzając, że jest jedynie służącą, nazwała go uroczym draniem i rozpłynęła się w leśnej gęstwinie. Nie był pewien czy był to sen czy jawa. Chciał ją spotkać znowu.

Burukbrak wyruszył na kolejną wyprawę, mając w pamięci obraz pięknej elfki łupił i grabił tym bardziej ochoczo. Chciał czymś zaimponować wybrance. Postanowił wybudować jej pałac i ozdobić go złupionymi marmurowymi kolumnami i innymi skarbami.

Gaelagil tymczasem wróciła do wioski i przygotowywała zupę dla członków starszyzny, gdyż akurat przypadał jej dyżur. Rozmyślała przy tym o barbarzyńskim wojowniku, który wywarł na niej wielkie wrażenie, była w nim dziwna moc. Postanowiła rozpytać o młodzieńca.

Nie miała jednak zbyt wiele czasu na poszukiwania, gdyż do jej osady przysłano posłańca z wiadomością, że do lasów Riverrun zbliżają się wojownicy Północnego Władcy w sile kilkuset wojowników. Przypuszczalnie był to akt zemsty za przegraną w turnieju, kiedy to elf Jorrek Silversable wygrał z ludzkim rycerzem Gerrywaltem zwanym Żabiookim. Gdy łucznicy elfów zdążyli zająć pozycje, obrońcom przybył niespodziewany sojusznik. Ork Burrukbrak ze złupionymi skarbami przybył w momencie gdy siły Północnego Władcy chciały przeprowadzić atak. Z mocą zaczął ciskać w najeźdźców głazami i przywiezionymi przez siebie marmurowymi kolumnami.

Po odparciu wroga oświadczył się swojej wybrance. Zaoferował jej wybudowanie domów. Ona zaś się zgodziła, gdyż też nie mogła o nim zapomnieć i sama też go szukała, ale postawiła warunek, że łupy zwrócą ich prawowitym właścicielom.

Rodzice Gaelagil z początku nie byli zachwyceni niecodziennym związkiem córki z orkiem. Docenili jednak jego dobrą wolę gdy –zgodnie z obietnicą daną żonie- porzucił zbójeckie życie. On zaś kiedy już udoskonalił swoje umiejętności wokalne na tyle, że leśne zwierzęta przestały uciekać w popłochu na dźwięk jego głosu, zaczął wieczorami śpiewać swojej wybrance, akompaniując sobie przy tym na lutni ze strunami zrobionymi z włosów goblinów.

//Niestety zgłoszenie po terminie//Drago
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Status
Zamknięty.
Do góry