Przysięgam na brodę Enara! A rzecz działa się tak szybko - nie wiem, co by było gdyby nie udało się nam okiełznać tych prastarych mocy...
- Opowiedz nam jeszcze raz! Zobacz, zewsząd zeszli się ludzie i elfy, ciekawi wysłuchać twych niezwykłych historii. - Ryknął donośnie rudawy Krasnolud z chciwym błyskiem szafirowych oczu, podparty brodą o swój kunsztownie zdobiony topór. Może nie okazał tego wprost, ale jego szeroki uśmiech zdradzał, że najbardziej interesował go fragment opowieści, mówiący o Jajach ze szczerego złota.
Upiłem duży łyk napitku, po czym odstawiłem drewniany kufel obok kamienia, na którym siedziałem; następnie wyciągnąłem garść błyszczącego Magicznego Pyłu z mojego skórzanego woreczka przy pasie i cisnąłem nim w środek gorącego ogniska, z którego natychmiast buchnął ogromny, skrzący się płomień, oświetlając nasze rozpalone twarze, pełne wyrazu żądzy przygód; i wtedy zacząłem swe bajanie słowami:
Była noc, a Unurskie gwiazdy mieniły się niczym tysiące różnych klejnotów. Wiosenny Księżyc pulsował wesoło srebrzystą łuną, a jego blask igrał z kolorowymi witrażami Rezydencji, rzucając barwne światła na Księgę Wiedzy, którą badałem. Księga była przekazywana z pokolenia na pokolenie i od wieków starano się zbadać jej znaczenie. Brakowało już tylko ostatniej Runy, aby odszyfrować prastare zaklęcie, które mogło dać ogromną moc i nieprzebrane bogactwa. Długo próbowałem zdobyć brakującą Runę, lecz ilekroć jakąś znajdowałem - okazywało się, że to nie ta; i ulegała zniszczeniu, stając się Uszkodzonym Odłamkiem. Odetchnąłem ciężko i postanowiłem wyjść na spacer.
Kiedy przechadzałem się po obrzeżach miasta, zobaczyłem coś niezwykle dziwnego. Biła od tego fioletowa poświata. Podszedłem bliżej, aby to zbadać i ujrzałem jakby skondensowaną Esencję, która spadła z Niebios. Nie wiedziałem czym była, ani skąd dokładnie pochodziła, ale czułem, że ma ogromną moc. Bałem się, lecz wiedziałem, że mam do czynienia z magią, bardzo starą magią, prawdopodobnie jeszcze z czasów Starej Religii. Nie byłem pewien, co powinienem zrobić; lecz wbrew wszelkiemu rozsądkowi czułem, że może ta Esencja wpłynie jakoś na Księgę Wiedzy, którą posiadam. Zapamiętałem miejsce tajemniczego obiektu i szybko pobiegłem do Rezydencji po Księgę, w powietrzu przeźroczystym skąpanym będąc. Księga Wiedzy była ogromna, więc nie sposób było ją ukryć pod fałdem peleryny - skupiałem na sobie wzrok wszystkich osadników; a mimo nocy, wąskie uliczki były przepełnione, ponieważ akurat trwał Festiwal Wiosny. Po drodze zaczepili mnie moi przyjaciele, zaciekawieni co takiego robię. Próbowałem ich jakoś zbyć, ale nie było wyboru, bo już biegli razem ze mną. Po chwili dobiegliśmy do miejsca, gdzie ostatnio widziałem Niebiańską Esencję. Była tam. Przykląkłem z Księgą nad Esencją, a wtedy poczułem jakby Księga zaczęła ją pochłaniać. Dało się czuć dziwne wibracje. Przez moment zrobiło się jasno jak w dzień i cała Esencja została wchłonięta. Następnie nie działo się nic, lecz potem Księżyc zrobił się krwawy, a chmury się skłębiły i również sczerwieniały szkarłatem. Nie zdążyłem się nawet zastanowić, co to oznacza, gdy nagle z nieba, tuż obok nas, spadło z hukiem coś ogromnego, ryjąc w ziemi lądując. Myślałem, że to meteor, lecz gdy podszedłem bliżej okazało się, że było to ogromne Jajo. W pewnej odległości od Jaja migotały fioletowe światełka - takie same, jakie znalazłem tego wieczoru. Światełka zaczęły się przybliżać i po chwili Jajo wchłonęło Niebiańską Esencję. Zrozumiałem wtedy, że Jajo potrzebuje Niebiańskiej Esencji - karmi się nią. Razem z przyjaciółmi zaczęliśmy szukać Esencji po obrzeżach miasta. Okazało się, że jest jej więcej. Zgromadzoną Esencję złożyliśmy przy Jaju, a ono po chwili ją wchłonęło, po czym zaczęło pękać i coś się z niego wykluwało... Ale wtedy ziemia się zawaliła, wpadliśmy do jaskini pełnej złota i żyjemy długo i szczęśliwie, bla la bla. Koniec bajki!
- Buuu! - zaczął oponować z grymasem Krasnolud, do którego od razu przyłączyła się reszta słuchaczy.
- Nie czas na bajki Krasnoludzie, przypomniało mi się właśnie, że czas oporządzić królestwo! - Podniosłem się z kamienia, a ogień błyskał mi w oczach - Zaraz zaczyna się turniej; czy słyszysz już trąby?