Nie tylko w turniejach się wszystko... ekhem... popsuło. Widzę to samo na zwykłych walkach. Musieli coś "dorzucić" od siebie w kierunku zaprawienia walk. Niemożliwe jest, że w przypadku np. 90 wojsk moich do 68 komputera, przy wykorzystaniu jednostek drugiego poziomu naprzeciw pierwszego komputera, i do tego z 70% dodatkiem przeciw komputerowi automatyczna walka jest przegrana z kretesem (chociaż wcześniej takie same walki były wygrywane z ok 20% uszczknięciem moich wojsk). Wchodzę ręczenie w konflikt - wygrywam bez problemu (z niemal zerowymi stratami).
Gdyby pojedyncza bitwa nie trwała ok 5-10 minut (zanim się pole załaduje, zanim animacje się przesuną itd itp.) to nie byłby żaden kłopot. Ale tutaj jest kłopot bo ja mam co robić poza światem wirtualnym. Albo dać pole rodem z Tibii ale działające jak burza, albo chociaż ułatwić działanie automatu. Można poprzez ulepszenie go - chociaż mam wątpliwości w poziom intelektualny programistów; proszę zauważyć, podczas walki ręcznej, że proponowana ścieżka dla naszych wojsk nie jest optymalna tylko "najkrótsza" - ale dzieje się to zawsze z "niekorzyścią" do górnych pól. To pokazuje, że ktokolwiek tego nie pisze nie potrafi zaimplementować prostego algorytmu decyzyjnego (jakkolwiek to nie brzmi, ale to zdanie mojego kumpla).
Z kolei kiedyś w jednej grze widziałem coś takiego, że automatyczne walki liczyły poziom bitwy, i automatycznie zabierały określoną ilość armii (np. 20% w losowych proporcjach na oddział). To podejrzewam lokalne tuzy intelektu byłyby w stanie zrobić i być może to w jakiś sposób nadałoby nowy sens tworzenia armii.