Balans.
W tej grze, coś takiego nie istnieje. Zgadzam się tutaj z
@kikimora. Bo pomiędzy czym a czym miałby ten balans być ?
Twórcy robią to czego ja najbardziej w grach nie lubię. Prowadzą mnie jasno określono ścieżką, z której nie da się zboczyć. Wszyscy muszą grać jednakowo, bo inaczej się po prostu nie da. Nasze kroki są jasno zaplanowane, i wymuszane. Więc co tu jest do zbalansowania, skoro i tak wszyscy muszą robić to samo ?
Próba podpięcia balansu do postępów na mapie? Tam też nie ma żadnego balansu. Zostaliśmy od początku rozpuszczeni, niemal swobodnym dostępem do mapy. I każda zmiana ( próba zbalansowania ) tego stanu rzeczy, spotka się z takim samym sprzeciwem jak teraz przy orkach. Mało tego, każda taka zmiana, uderza najbardziej w graczy najmłodszych stażem. Im krócej grasz, tym mocniejszy cios. A przecież powinniśmy zachęcać nowych graczy a nie rzucać im kłody pod nogi. Z tej sytuacji będzie bardzo ciężko wyjść.
Żeby było jasno o czym piszę, podam przykład takiego balansu na mapie. Takie rozwiązanie miałoby oczywiście sens, gdyby było od początku gry. A więc;
Mamy w drzewku badań "Powiększenie oddziału". Wielkość oddziału generuje nasze możliwości na mapie. Z określonym oddziałem zdobywamy;
- określony n-ty krąg za pomocą walki automatycznej,
- krąg n+1, w którym walka automatyczna zawsze kończy się porażką, ale można wygrać walkę manualnie,
- krąg n+2 tylko z pomocą waluty premium ( np. jednostki tylko za premium, zwiększenie liczebności oddziałów, itp )
Wtedy dodanie lub nie dodanie dodatkowego wymagania ( jak teraz z orkami ) w jakimkolwiek kręgu, nie ma większego znaczenia i nie wywołuje poruszenia.
W takim układzie, na określonym etapie gry, mamy określoną liczbę prowincji do zdobycia, a więc określoną liczbę ekspansji po zsumowaniu z ekspansjami z badań i ekspansjami premium ( których liczba już teraz jest ograniczona poziomem ratusza ).
Bo ich postęp może zostać zahamowany podczas gdy tacy jak ja mogli sobie negocjować najtrudniejsze konflikty.
Wiem że będę nudny. Ale to kolejny element podlegający zbalansowaniu i konsekwencja obiecanych wyborów.
A pytanie brzmi- co z waszą obietnicą "gracze mają wybór, walczyć lub handlować" co do ch....y z tymi co tylko handlują? Czy wreszcie ktos o nas pomysli?
Otóż wybierając ścieżkę wojenną, koszty budynków wojennych i ilość potrzebnych wojsk powinny być tak dobrane, żeby w mieście nie było miejsca na więcej manufaktur, niż jest potrzebne do badań. I w drugą stronę to samo, wybrałem drogę gospodarczą, to nie ma miejsca na budynki wojskowe.
I tu znów jest miejsce dla balansu. Bo gracze wojskowi i ekonomiczni, w takim samym czasie gry powinni móc zdobyć tyle samo.
Takie oddzielenie ścieżek gry ma tez duży plus. To byłby dodatkowy powód, żeby grać równolegle na dwóch światach. Bo powiedzmy sobie szczerze, co ma mnie teraz do tego skłonić ? Grafika ? Popatrzę sobie u sąsiada. Niby budynki są różne, ale te różnice zacieraj się w miarę postępów w grze.
Balans a ranking.
Miejsce w rankingu nie daje żadnych korzyści. Nie ma się nawet specjalnie gdzie chełpić, bo nie ma czatu globalnego. Więc całe to źlamdanie o ślimakach też nie ma sensu. Ktoś ma kasę na grę to niech ją wydaje. Ktoś musi płacić żeby za darmo mógł grać ktoś.
Ponieważ wielu Graczy wyprzedzało swój rozdział i parło na przód, okazywało się w pewnym momencie, że zdobywają kolejne rozszerzenia i nie mają co z nimi zrobić, ponieważ wielkość terenu pod rozbudowę miasta jest również ograniczona. Paradoksalnie, to właśnie oni potem stają przed problemem reorganizacji miasta, ponieważ nie mają albo zapasowych prowincji do podboju albo po prostu miejsca na nową ekspansję.
A że wydał tyle że nie ma co robić w grze ? To jego sprawa, sam jest sobie winien. I to nie powód, żeby lecieć na łeb na szyję z niedopracowanymi nowościami. Bo to są w skali gry jednostki. A powinno się zajmować ogółem.
No nic, muszę kończyć bo lecę do pracy. W pracy może coś jeszcze wymyślę, to dopiszę wieczorkiem