Dawno, dawno temu w starożytnym świecie baśni i fantasy zwanym Elvenar, egzystowało wspólnie wiele nietuzinkowych ras. Od silnych acz prymitywnych orków zamieszkujących tradycyjnie szałasy i lepianki, poprzez prostych i logicznie myślących ludzi żyjących w kamienicach, aż po pięknych, rządzących krainą wyobraźni - elfów, zamieszkałych w domostwach harmonijnie związanych z naturą. W tamtych czasach niezbyt często spotykane były pary mieszane - sposób życia, poglądy na świat i temperament poszczególnych ras częściej doprowadzały do wojen niż sojuszy. Mimo wszystko Los bywa przewrotny, a tego pamiętnego dnia postanowił wdziać jedwabne pantalony odwagi, lateksową zbroje bezczelności (i niemniej ważne czerwone trzewiki szybkiego.. odwrotu) i na złość bogom zeswatać wdzięczną i łagodną elfią księżniczką - Gaelagil Riverrun z północnego lasu z nadzwyczaj bystrym (jak na standardy orków) generałem orków - Burukbrakiem Koniogrzmotem, synem Wumanoka Smokożercy.
Północny las - wysokie i smukłe sosny, chylące swe korony w dystyngowanych ukłonach podczas najlżejszych podmuchów wiatru, lekko wilgotna ziema - efekt już stopniałego śniegu, odgłosy różnych zwierząt leśnych, budzących się ze snu po srogiej zimie. To właśnie przez ten zakątek mimo sporej postury, bezszelestnie skradał się Burukbrak. Godzinny wypad w poszukiwaniu najbliższej zamieszkałej osady - zaczynał dawać mu się powoli we znaki.. na dodatek wpadnięcie w umiejętnie zastawioną pułapkę pozbawiło go ostatnich zapasów wody. Przemycie i opatrzecie rany tylko nieznacznie go spowolniło, za to pragnienie przybierało na sile.. wtem usłyszał cudowny dźwięk, krystalicznie czysty jak nurt górskiego strumyka, a jednocześnie niebywale delikatny. Raptownie przystanął, zamknął oczy i wsłuchiwał się w syreni śpiew. - Co za istota tak pięknie śpiewa? - zamyślił się i po chwili już podjął decyzje - trzeba to sprawdzić. Ruszył w drogę, podążając za niezwykłym głosem.
W tym samym czasie, hen, hen wysoko.. Los przebywał wysoko w chmurach, próbując nakłonić tudzież nagiąć (przy pomocy wysoko-procentowych trunków) do swojej woli szeregowca z zastępu kupidynów. Robota szła mu opornie, kupid się opierał - zarówno Losowi, jak i procentom. - Nie ma szans Losie, to wyjątowo precyzyjna robota. - Kolejny raz tłumaczył typowi. - Nie mogę sobie od tak dobierać klientów, takie są zasady. Latam po świecie ze stosowną listą, znajduje dwójkę delikwentów, strzelam do nich ze strzał Amora i dopiero wtedy mogę przyklepać konktrakt. - Po raz kolejny powtórzył, dopił napitek, chwycił sprzęt i zaczął się żegnać. - Komu w de, temu w ce, Ave!. Zdumiony Los patrzył jak kupidyn zeskakuje ze stołka, robi trzy kroki, po czym.. pada na twarz. - Oho! - Krzyknął Los. - A wyglądał na odpornego.. no cóż, widocznie poszło mu w nogi. - Rozważał wnikliwie szkodliwość alkoholu. - Hmm.. trudno - sapnął. - Nie chcą się dać przekabacić to namieszam osobiście. - Zadecydował, po czym pomógł wstać zacnemu towarzyszowi - Niby pomóc nie pomógł, ale kumpla w potrzebie nie zostawię - Rzekł, pomógł kupidowi pozbierać się do kupy i odprowadził go na chatę..
Tymczasem kilkset metrów poniżej.. na obrzeżach Północnego Lasu, eteryczna postać pląsała po łące, śpiewając poruszającą (nawet kamienne serca) balladę o miłości walecznego rycerza do pięknej i mądrej księżniczki. Jasne włosy koloru pszenicy rozświetlały jej bladą cerę, duże, okrągłe oczy w kolorze lilii wodnej schowane za wachlarzem długich rzęs patrzyły w zachwycie na otaczający je świat. Bladoróżowe, pełne usta płynęły w takt epickiej melodii.
Nieopodal, za rozległym bukiem, schowany Burburak przyglądał się cudnemu stworzeniu. Jednakże nie on jeden podziwiał wdzięki elfiej księżniczki - parę drzew dalej, przed wzrokiem królewny uciekał elfi książę. Piękny młodzieniec, ceniący wybitnie sztukę i kulturę swego rodu, obserwował wdzięczną elfkę..
I na ten właśnie moment czekał czający się wśród koron drzew Generał Kupidyn <3.
- Księżniczka jest, Farenyll - elfi dworzanin także, zacieramy ręce i bierzemy się do roboty. Odznaczył daną pozycję na liście do odstrzału i podśpiewując począł się przygotowywać do strzału - Caaan you feeeel the looove tonight (toniiight).. . Wycelował, napiął cięciwę i wypuścił. - Udało się! - ucieszony zakrzyknął widząc jak strzała godzi niczego nieświadomą księżniczkę. *Strzały Amora nie powodują bólu, baa cel nawet ich nie czuje.*
- No to jeden - zero dla mnie - uśmiechnął się pod nosem, wycelował w elfiego młodzieńca, napiął cięciwę i wypuścił strzałę.. Na ten moment czekał Los, który również nie omieszkał się skitrać przed resztą towarzystwa, a przede wszystkim - skrzętnie ukrywając swą obecność przed Kupidynem. W tym samym momencie - rzucił przygotowanym za wczasu kamulcem, zmieniając tor lotu strzały Amora.
A kupidyn..- Pff.. - prychnął ponuro patrząc jak strzała zbacza z kursu i wbija się w d.. duuży pośladek Burukbraka Koniogrzmota.
- Jaki sprzęt, takie efekty. - podsumował "swoją" pomyłkę.
- Co oni sobie wyobrażają - mrukliwym głosem zaczął psioczyć i złorzeczyć.. - Kołczan to pamięta jeszcze poprzednią erę, w skrzydłach połowa piór odfrunęła w siną dal, a strzały... niby ostre, ale co z tego jak bez atestu? - Skrzywił się nieznacznie i kontynuował swój monolog. - A jaki halny! Kto to widział, żeby pracować w takich warunkach! Niech nie spodziewają się wybitnych wyników! - nagle jego twarz rozświetlił promyk nadziei - W sumie.. - zamyślił się, pocierając palcami podbródek. - Księżniczka miała się zakochać? Miała. W księciu? No w księciu. A taki generał to niby nie książę? - toż to przecież pierworodny wodza! Książę z pewnością, tylko u nich to się inaczej nazywa! - klepnął się w czoło Kupidyn. - Czyli znakiem tego misja wykonana - uśmiechnął się nonszelancko i fałszywie pogwizdując odleciał ku kolejnym wyzwaniom.. A Los - tylko uśmiechnął się z przekąsem.
W tym momencie jakby za dotykiem czarodziejskiej różczki, przedzierając się wzrokiem przez gęstwiny - dostrzegli sie wzajemnie. Nieco zaskoczeni swym widokiem, ale odczuwający dziwne uderzenie gorąca i delikatne łaskotanie - jak gdyby miriady motyli trzepotało delikatnie pod ich sercami. Taki właśnie był początek legendarnej miłości Gaelagil Riverrun i - Burukbraka Koniogrzmota, a o szczegółach ich płomiennego uczucia opowieści i pieśni zna li każdy bard i ministrel w pięknym świecie Elvenar. Może nawet jeden z nich zagości również w Twym Królestwie? Wyciskając łzy z niewieścich serc i krusząc lodowe serca surowych mężów swą emocjonującą balladą...