No ale właśnie o tym piszę, że jednostki "wojskowe" są o wiele mocniejsze niż "handlowe". O ile w feniksach nie było to aż tak mocno widoczne (ze względu na dość wyrównaną produkcję i rodzaje towarów dostępnych bez karmienia) to u misia jest to widoczne bardzo, między innymi dlatego, że podstawowa produkcja brązowego jest też atrakcyjna i do tego również wojskowa.
Natomiast nie jestem pewien, czy to jest rzeczywiście problem tego, że ktoś czegoś nie przemyślał czy może jednak przemyślana strategia.
Której celem jest właśnie przeorientowanie strategii jaką do tej pory przyjmowali gracze.
Nowymi budynkami IG zachęca do dwóch rzeczy - większego wykorzystania wojska, a dzięki niemu (oraz presji na przyśpieszacze podczas eventu) do przychylniejszego patrzenia w stronę iglicy. Zapowiedziane udostępnienie w iglicy magicznych warsztatów i rezydencji dodatkowo ten trend wzmocni.
Podobnie działa duża ilość długich zadań podczas eventu, zachęcające do korzystania z przyśpieszaczy. Zwróć uwagę jak łatwo ostatnio przyśpieszacze jest wylosować w zadaniach za 18 i 85 kluczy. Mnie się trafiają przyśpieszacze niemal przy każdej skrzynce. Przyzwyczajenie graczy do tego, żeby event robili przyśpieszaczami znowu skieruje ich oczy w stronę iglicy, kiedy te przyśpieszacze się skończą (a przy nieskończonej pętli zadań prędzej czy później się skończą, chyba że ktoś ma ich zapas idący w setki godzin i bardzo ostrożnie i świadomie wybiera dni i skrzynki które losuje podczas eventu).
Tymczasem iglica to mikropłatności, bo nawet przy misiu zapotrzebowanie na wojsko jest na tyle wielkie, że prędzej czy później będą potrzebne negocjacje. A w nich - sytuacje gdy zabrakło jednej rundy do wygrania.
Przy alternatywie pt. "25 diamentów albo zaczynamy negocjacje od nowa" spora część graczy będzie sięgać po diamenty, tym bardziej że one też są do wygrania w iglicy.
A biorąc pod uwagę, że co cztery walki mamy większe nagrody, jeśli ktoś utknie w połowie etapu perspektywa wsparcia się diamentami będzie więcej niż kusząca, tym bardziej, że diamenty można również w iglicy wygrać. Sam skorzystałem już więcej niż raz
Coraz bardziej zastanawiam się też, czy ten brunatny miś rzeczywiście tak wiele zmienia jak nam się tu wszystkim wydaje. Jeden wymaksowany miś to efektywnie 2,5 oddziału na 5 slotów produkcji. Przyjmując, że średnio produkcja jednego oddziału trwa nieco mniej niż dwie godziny, dokładnie ten sam efekt co misiem uzyskujemy kliknięciem 2 przyśpieszaczy po 2h. To co zmienia miś to WRAŻENIE, że teraz możemy mieć tyle wojska, że jesteśmy w stanie się porwać na więcej etapów w iglicy. Tyle że już wcześniej mogliśmy to wojsko mieć dzięki przyśpieszaczom.
Teoretycznie można z pomocą misia uzyskać nieco więcej niż dzięki przyśpieszaczom (np. ustawiając produkcje w kolejnych budynkach i zbierając je dopiero gdy wyprodukują się we wszystkich). W praktyce nie każdy budynek produkuje takie wojsko jakie jest akurat potrzebne, spora część graczy bazuje na produkcji z koszar i nawet nie stawia dodatkowych budynków albo nie rozwija ich tak, by produkcja w nich miała sens, nie zawsze efektywnie wykorzystamy pełen czas z efektu karmienia (nikt nie gra 24h/dobę i będą "przestoje") itd. itp.
Pewnie więc bilans będzie nieco lepszy niż przy wykorzystaniu przyśpieszaczy, ale niekoniecznie dużo lepszy. Jak sobie pomyślę, ile przyśpieszaczy zużyłem (i pewnie jeszcze zużyję) by tego misia wymaksować przypuszczam że gdybym władował je w budynki wojskowe to miałbym teraz zapas wojska co najmniej na miesiąc.
I nie musiałbym się martwić co będzie jak zużyję całą karmę, którą mam w zapasie (a tę zużyję, bo o ile przy feniksie jej ilość była stała a nawet trochę rosła, to teraz maleje i to całkiem szybko). Bo miś zużywa karmę i robi to znacznie szybciej niż feniks, zaś karma jest znacznie trudniej dostępna niż przyśpieszacze
A to nas kieruje do akademii, gdzie karma się trafia, ale nie za często. możemy ten proces wspomóc płacąc diamentami i tu znowu trafiamy do mikropłatności.
Obawiam się więc, że ostatnie zmiany to nie tyle efekt braku pomyślunku, co element szerszej strategii. Widocznie gracze zbyt mało chętnie kupowali diamenty (nie dziwne, bo przelicznik ceny diamentów na to, co można było dzięki nim uzyskać był i pozostaje horrendalnie drogi), więc trzeba ich "zachęcić" do zmiany przyzwyczajeń. Może nie zapłacą jednorazowo stówki za diamenty pozwalające na zakup jednej rezydencji, warsztatu czy ekspansji, ale może chętniej zapłacą 20 zeta za zakup który pozwoli na wsparcie kilkunastu negocjacji w iglicy, z których teoretycznie połowa będzie dawać perspektywę wygranej takiej rezydencji.