Ano właśnie. Kryształowa Latarnia jest bodaj najważniejszym cudem budującym Premię do Kultury. Pierwsze skasowanie tego cudu i stawianie go od nowa pokazało ten fenomen dobitnie.
Tak, choć trzeba pamiętać, że tu wchodzi jeszcze kwestia tego, że niektóre cuda "rosną" wraz z rozwojem miasta (czytaj: ich efekt ma coraz istotniejszy wpływ na miasto), niektóre zaś się "kurczą" (siła efektu słabnie wraz z rozwojem miasta).
Latarnia należy do pierwszej z tych kategorii - w niskich rozdziałach jej efekt nie jest aż tak krytyczny, nawet jeśli rozbudujesz ją do relatywnie wysokiego poziomu. Robi się natomiast bardzo istotna wraz z odkryciem latarni sąsiedztwa.
I nawiązując - podobnie jest u mnie z Feniksem Zmierzchu. Może być lepszy niż się wydaje.
Ptak ten jest niby wojskowy, ale jest tym lepszy, im mniej wojskowe masz miasto. Im mniej bazujesz na karmionym Brunatnym, tym większa rola karmionego Zmierzchu.
Nawet jeśli w strategii bazujesz na negocjowaniu i ucztowaniu, to używasz też wojska. Więc jeśli Ptasior Zmierzchu zmniejszy realne straty twoich nielicznych wojsk, to może być nawet kluczowym Feniksem w mieście ekonomicznym. Zaraz po Burzowym i Ognistym. U mnie jest.
(...)
Przydatność Zmierzchu spada wraz z ilością Brunatnych. Taki żarcik, zapewne mało śmieszny, dla graczy zmierzających do postawienia pierwszego (i jedynego) Brunatnego.
Ja to widzę jednak trochę inaczej.
Porównując opłacalność brunatnego vs. feniksa trzeba mieć na uwadze to, że oba te budynki mają zupełnie inne zasady produkcji oraz co z tych różnic wynika.
W przypadku brunatnego wygląda to bardzo prosto - ilość dodatkowego wojska w przeliczeniu na 1 karmienie zależy od tego, jak mocno uda Ci się wydłużyć kolejkę wojska, bo to w oczywisty sposób przekłada się na to, jak często musisz po tę karmę sięgać. Karmienie brunatnego ma ten walor, że przy kolejce wojska wynoszącej X, karmiąc go zawsze uzyskasz Y jednostek, niezależnie od tego kiedy i czy w ogóle te jednostki wykorzystasz.
Tymczasem opłacalność feniksa zmierzchu zależy mocno od tego, jak dużą liczbę wojska rzucisz do walki, czyli na jakim poziomie robisz turniej. Ponieważ ilość wojska, które potrzeba wystawić do walki rośnie wraz z każdą kolejną prowincją, tak samo rośnie też ilość (nie procent) wojska odzyskanego przez ten budynek.
Im mniej prowincji robisz, tym mniej wojska odzyskasz na jednym karmieniu, przy czym jeśli dobrze pamiętam, to stosunek wypadał circa 1:3 (czyli ilość wojska do odzyskania w prowincji np. 20 wynosi mniej więcej tyle, co suma ilości wojska do odzyskania w prowincjach 17-19, przy założeniu tej samej struktury strat).
W konsekwencji opłacalność karmienia zależy mocno od tego, czy robisz w turnieju 10, 20, czy 70 prowincji.
Drugim (a w sensie ważności - nawet pierwszym) parametrem, który określa opłacalność karmienia jest CAL, bo ten przekłada się na bazową wielkość oddziału w turnieju. Tutaj paradoksalnie fenis w pewnym sensie premiuje graczy, którzy nie mają miast zoptymalizowanych pod turniej, bo działa to podobnie jak z robieniem prowincji - im niższy CAL tym mniejszy oddział a co za tym idzie tym mniej sztuk wojska odzyskasz; im wyższy CAL, tym oddział większy i tym więcej odzyskasz dzięki feniksowi*.
* - to oczywiście uproszczenie, bo im większy oddział tym większe masz straty jako takie, natomiast wyliczając "ile jednostek wojska odzyskam z turnieju gdy nakarmię feniksa", tak to akurat wychodzi.
Ogółem feniks najbardziej opłaca się tym, którzy robią turniej na bardzo wysokim poziomie, zwłaszcza takim, którzy np. zbierają przez dłuższy czas wojsko na jeden wybrany turniej (znowu działa zasada, że wielkość zwrotu jest wprost proporcjonalna do ilości zaangażowanych jednostek ogółem).
Kiedyś to sobie liczyłem dla mojego miasta i - jeśli dobrze pamiętam - wyszło mi, że aby feniks przebił pod względem opłacalności brunatnego, musiałbym robić co najmniej 60 prowincji w turnieju, i to przy założeniu, że struktura strat jest zrównoważona (czytaj: w każdej walce mam straty i są one rozłożone proporcjonalnie tak, że z każdego oddziału odzyskałbym te 5%).
Problem w tym, że taka sytuacja rzadko ma miejsce, najczęściej masz straty w jednym/dwóch oddziałach na 5, poza tym w początkowych prowincjach strat nie masz w ogóle albo poniżej 5%.
W efekcie realna "wydajność" feniksa będzie mocno niższa od tej teoretycznej (o ile, to już się trzeba odwołać do empirii), podczas gdy przychód z brunatnego, dla miasta o określonych parametrach, jesteś w stanie wyliczyć co do sztuki.
Trzeba tu pamiętać, że raczej nie optymalizuję swojego miasta pod CAL (co, jak pisałem wyżej "premiuje" feniksa), natomiast bardzo mocno optymalizuję produkcję wojska pod brunatnego (dość powiedzieć, że kolejka produkcji wojska wynosi u mnie powyżej 4 dni), co z kolei premiuje brunatnego.
Im bardziej miałbym miasto zopymalizowane pod niski CAL, tym feniks by wypadał gorzej na tle brunatnego; z kolei, im krótszą miałbym kolejkę produkcji, tym brunatny traciłby swoją przewagę nad feniksem.
W praktyce więc brunatne karmię regularnie, natomiast feniksa zmierzchu jak czasem. Zazwyczaj dopiero w tych turniejach, gdzie mamy trzy jednostki dominujące u przeciwnika (eliksir-klejnoty), czasem tam gdzie są dwie (kryształ-jedwab), i (chyba) nigdy tam gdzie jest jedna (marmur-drewno).
Problemu z przyśpieszaczami nie mam, bo przy systemie 1 kompletu wzmocnień/2 turnieje jeden cykl produkcji (dłuższy) robię bez przyśpieszaczy w ogóle, w drugim zaś (krótszym) dodaję ich tylko tyle, by czas produkcji wojska zrównał się z dłuższym cyklem. A ponieważ nie zużywam przyśpieszaczy np. w iglicy, ostatecznie zwykle zużywam ich mniej, niż mi w okresie tych dwóch tygodni wpada do inwentarza.
Natomiast w miastach, gdzie robię między 15 a 25 prowincji per turniej, nie karmię ani feniksa, ani brunatnego.
I wielka tylko szkoda że mechanika Kociołka jest tak pomyślana, żeby żaden gracz nie miał szansy na, powiedzmy, korektę strategii swojej gry.
Żeby cokolwiek w niej zmienić. A Ptasior Zmierzchu już taki potencjał posiada.
Ale tylko w jednym kierunku
Kogoś, kto idzie ścieżką "wojskową" feniks zmierzchu raczej nie skłoni do pójścia drogą handlową.